Szybciej bo się ściemnia
Niedziela, 10 maja 2009 Kategoria Outdoor, Peleton
Km: | 46.40 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 928kcal | Podjazdy: | 149m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wycieczka w ramach testowania nowego nabytku: Kross Trans Alp. Tym razem z towarzystwem w postaci brata. Brat na Krossie, a ja tradycyjnie :) Jako cel podróży wyznaczyliśmy sobie Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku. Po drodze nie natrafiliśmy na żadne trudności, wszystko ładnie i przyjemnie.
Na miejscu okazało się, że w parku odbywają się jakieś targi ogrodnictwa czy coś w tym guście. W każdym bądź razie masa ludzi i konieczność jazdy po ścieżce slalomem. Teoretycznie w parku są osobne pasy dla rowerów i osobne dla ruchu pieszego, wszystko ładnie oznaczone i oddzielone białą linią (czasem nawet osobno jest poprowadzony chodniczek i osobno droga dla rowerów). Niestety część ludzi zadaje się tego nie zauważać. Oczywiście jeśli jest sporo ludzi to można zrozumieć, że zajmują więcej przestrzeni, żaden problem, po prostu trzeba wtedy bardziej uważać. Ale rozśmieszył mnie jeden pan którego mijaliśmy (ma się rozumieć w bezpiecznej odległości i z niedużą prędkością) w jednym z tłoczniejszych miejsc. Mianowicie zasuwając centralnie po pasie oznaczonym ładnym symbolem bicykla sporej wielkości rzucił hasłem: "*******one rowery! Jeżdżą jakby tu ścieżka rowerowa była..." ^^
Objechaliśmy jeszcze park dookoła i stwierdziliśmy, że czas najwyższy już wracać jeśli chcemy zdążyć przed zapadnięciem zmroku. Postanowiliśmy jednak obrać trochę inną trasę niż poprzednio, żeby nie popaść w rutynę. No i tu powoli zaczynają się schody... :P Pierwszy problem: w moim rowerze przerzutki odmawiają współpracy. Powodem okazała się rozszczepiona linka. Cóż mówi się trudno, jakoś dojadę. Większym problemem okazało się odnalezienie właściwej drogi. Prawdę mówiąc w pewnym momencie pogubiliśmy się solidnie. Na domiar złego ściemniło się już całkowicie. W moim rowerze oczywiście oświetlenia brak, a jedyne odblaski jakie mam to takie pomarańczowe paseczki na pedałach. Bezpiecznie nie było... Na szczęście światła w Krossie spisują się znakomicie. W każdym bądź razie, udało nam się w końcu znaleźć drogę która doprowadziła nas do domu, choć musieliśmy zawrócić spory kawał. Ale dojechaliśmy w jednym kawałku :)
Na miejscu okazało się, że w parku odbywają się jakieś targi ogrodnictwa czy coś w tym guście. W każdym bądź razie masa ludzi i konieczność jazdy po ścieżce slalomem. Teoretycznie w parku są osobne pasy dla rowerów i osobne dla ruchu pieszego, wszystko ładnie oznaczone i oddzielone białą linią (czasem nawet osobno jest poprowadzony chodniczek i osobno droga dla rowerów). Niestety część ludzi zadaje się tego nie zauważać. Oczywiście jeśli jest sporo ludzi to można zrozumieć, że zajmują więcej przestrzeni, żaden problem, po prostu trzeba wtedy bardziej uważać. Ale rozśmieszył mnie jeden pan którego mijaliśmy (ma się rozumieć w bezpiecznej odległości i z niedużą prędkością) w jednym z tłoczniejszych miejsc. Mianowicie zasuwając centralnie po pasie oznaczonym ładnym symbolem bicykla sporej wielkości rzucił hasłem: "*******one rowery! Jeżdżą jakby tu ścieżka rowerowa była..." ^^
Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku© marshall
Objechaliśmy jeszcze park dookoła i stwierdziliśmy, że czas najwyższy już wracać jeśli chcemy zdążyć przed zapadnięciem zmroku. Postanowiliśmy jednak obrać trochę inną trasę niż poprzednio, żeby nie popaść w rutynę. No i tu powoli zaczynają się schody... :P Pierwszy problem: w moim rowerze przerzutki odmawiają współpracy. Powodem okazała się rozszczepiona linka. Cóż mówi się trudno, jakoś dojadę. Większym problemem okazało się odnalezienie właściwej drogi. Prawdę mówiąc w pewnym momencie pogubiliśmy się solidnie. Na domiar złego ściemniło się już całkowicie. W moim rowerze oczywiście oświetlenia brak, a jedyne odblaski jakie mam to takie pomarańczowe paseczki na pedałach. Bezpiecznie nie było... Na szczęście światła w Krossie spisują się znakomicie. W każdym bądź razie, udało nam się w końcu znaleźć drogę która doprowadziła nas do domu, choć musieliśmy zawrócić spory kawał. Ale dojechaliśmy w jednym kawałku :)