Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2009
Dystans całkowity: | 127.52 km (w terenie 18.00 km; 14.12%) |
Czas w ruchu: | 06:52 |
Średnia prędkość: | 18.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.80 km/h |
Suma podjazdów: | 366 m |
Suma kalorii: | 2680 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 31.88 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
Rodzinnie
Niedziela, 17 maja 2009 Kategoria Outdoor, Peleton
Km: | 18.15 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 14.72 |
Pr. maks.: | 46.80 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 316kcal | Podjazdy: | 56m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało mi się wyciągnąć rodziców na rower :D Dlatego też dystans i średnia nie należą do wybitnych. Raczej terenowo, choć i kilka ładnych asfaltów się pojawiło (drogi dojazdowe do firm wszelakich często mogą się pochwalić świetną nawierzchnią). To tam nabijałem prędkość maksymalną w ramach urozmaicenia ;)
Na wykład
Środa, 13 maja 2009 Kategoria Peleton, Outdoor
Km: | 31.47 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 19.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 634kcal | Podjazdy: | 80m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
W środy mamy zazwyczaj tylko jeden wykład na który, o ile mi wiadomo, niewielu śmiałków ma ochotę wstawać (ja nie mam :P). Jednakże koleżanka poprosiła mnie, żebym pokazał jej jaką trasą najlepiej dostać się na polibude rowerem. Poczułem się w obowiązku odpowiedzieć na apel i pofatygować się na te półtorej godziny ;) Jak to mam w zwyczaju wyruszyłem z opóźnieniem więc trzeba było cisnąć, żeby zdążyć na miejsce spotkania na czas.
O mało co, a by to ciśnięcie mi bokiem wyszło. Jechałem z dosyć fajną prędkością bo odcinek prosty i lekko z górki. Jakiś koleś z przeciwnego pasa chciał zjechać w podporządkowaną przecinając w tym celu mój pas ruchu. Gdyby wykonał ten manewr sprawnie nie byłoby żadnego zagrożenia - przejechałbym już za nim. Ale, nie wiedzieć czemu, w pewnym momencie stanął w poprzek drogi zasłaniając cały mój pas i trochę przeciwnego tak, że nie dało się przejechać (za nim stały samochody). Ostre hamowanie - zablokowane tylne koło ale dalej za szybko, w ostatnim momencie wcisnąłem przedni hamulec, tył roweru wystrzelony w górę. Zatrzymałem się na centymetry przed jego drzwiami. Po chwili samochód sobie jakby nigdy nic się nie stało odjechał. Nawet jednej tradycyjnej siarczystej "ku**y" nie usłyszałem. Całe to zdarzenie wydaje się potwierdzać teorię o tym, że kierowcy mniej uważają na rowerzystów w kaskach. Kiedy jeździłem bez kasku takie przygody się mnie nie imały :P
Część trasy pokonana z koleżanką już wolniejszym tempem i bez niespodzianek. No, może poza ilością studentów na wykładzie. Tłumów się nie spodziewałem ale jednak 10 osób na 150 na roku to przesada :P
O mało co, a by to ciśnięcie mi bokiem wyszło. Jechałem z dosyć fajną prędkością bo odcinek prosty i lekko z górki. Jakiś koleś z przeciwnego pasa chciał zjechać w podporządkowaną przecinając w tym celu mój pas ruchu. Gdyby wykonał ten manewr sprawnie nie byłoby żadnego zagrożenia - przejechałbym już za nim. Ale, nie wiedzieć czemu, w pewnym momencie stanął w poprzek drogi zasłaniając cały mój pas i trochę przeciwnego tak, że nie dało się przejechać (za nim stały samochody). Ostre hamowanie - zablokowane tylne koło ale dalej za szybko, w ostatnim momencie wcisnąłem przedni hamulec, tył roweru wystrzelony w górę. Zatrzymałem się na centymetry przed jego drzwiami. Po chwili samochód sobie jakby nigdy nic się nie stało odjechał. Nawet jednej tradycyjnej siarczystej "ku**y" nie usłyszałem. Całe to zdarzenie wydaje się potwierdzać teorię o tym, że kierowcy mniej uważają na rowerzystów w kaskach. Kiedy jeździłem bez kasku takie przygody się mnie nie imały :P
Część trasy pokonana z koleżanką już wolniejszym tempem i bez niespodzianek. No, może poza ilością studentów na wykładzie. Tłumów się nie spodziewałem ale jednak 10 osób na 150 na roku to przesada :P
Szybciej bo się ściemnia
Niedziela, 10 maja 2009 Kategoria Outdoor, Peleton
Km: | 46.40 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 928kcal | Podjazdy: | 149m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wycieczka w ramach testowania nowego nabytku: Kross Trans Alp. Tym razem z towarzystwem w postaci brata. Brat na Krossie, a ja tradycyjnie :) Jako cel podróży wyznaczyliśmy sobie Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku. Po drodze nie natrafiliśmy na żadne trudności, wszystko ładnie i przyjemnie.
Na miejscu okazało się, że w parku odbywają się jakieś targi ogrodnictwa czy coś w tym guście. W każdym bądź razie masa ludzi i konieczność jazdy po ścieżce slalomem. Teoretycznie w parku są osobne pasy dla rowerów i osobne dla ruchu pieszego, wszystko ładnie oznaczone i oddzielone białą linią (czasem nawet osobno jest poprowadzony chodniczek i osobno droga dla rowerów). Niestety część ludzi zadaje się tego nie zauważać. Oczywiście jeśli jest sporo ludzi to można zrozumieć, że zajmują więcej przestrzeni, żaden problem, po prostu trzeba wtedy bardziej uważać. Ale rozśmieszył mnie jeden pan którego mijaliśmy (ma się rozumieć w bezpiecznej odległości i z niedużą prędkością) w jednym z tłoczniejszych miejsc. Mianowicie zasuwając centralnie po pasie oznaczonym ładnym symbolem bicykla sporej wielkości rzucił hasłem: "*******one rowery! Jeżdżą jakby tu ścieżka rowerowa była..." ^^
Objechaliśmy jeszcze park dookoła i stwierdziliśmy, że czas najwyższy już wracać jeśli chcemy zdążyć przed zapadnięciem zmroku. Postanowiliśmy jednak obrać trochę inną trasę niż poprzednio, żeby nie popaść w rutynę. No i tu powoli zaczynają się schody... :P Pierwszy problem: w moim rowerze przerzutki odmawiają współpracy. Powodem okazała się rozszczepiona linka. Cóż mówi się trudno, jakoś dojadę. Większym problemem okazało się odnalezienie właściwej drogi. Prawdę mówiąc w pewnym momencie pogubiliśmy się solidnie. Na domiar złego ściemniło się już całkowicie. W moim rowerze oczywiście oświetlenia brak, a jedyne odblaski jakie mam to takie pomarańczowe paseczki na pedałach. Bezpiecznie nie było... Na szczęście światła w Krossie spisują się znakomicie. W każdym bądź razie, udało nam się w końcu znaleźć drogę która doprowadziła nas do domu, choć musieliśmy zawrócić spory kawał. Ale dojechaliśmy w jednym kawałku :)
Na miejscu okazało się, że w parku odbywają się jakieś targi ogrodnictwa czy coś w tym guście. W każdym bądź razie masa ludzi i konieczność jazdy po ścieżce slalomem. Teoretycznie w parku są osobne pasy dla rowerów i osobne dla ruchu pieszego, wszystko ładnie oznaczone i oddzielone białą linią (czasem nawet osobno jest poprowadzony chodniczek i osobno droga dla rowerów). Niestety część ludzi zadaje się tego nie zauważać. Oczywiście jeśli jest sporo ludzi to można zrozumieć, że zajmują więcej przestrzeni, żaden problem, po prostu trzeba wtedy bardziej uważać. Ale rozśmieszył mnie jeden pan którego mijaliśmy (ma się rozumieć w bezpiecznej odległości i z niedużą prędkością) w jednym z tłoczniejszych miejsc. Mianowicie zasuwając centralnie po pasie oznaczonym ładnym symbolem bicykla sporej wielkości rzucił hasłem: "*******one rowery! Jeżdżą jakby tu ścieżka rowerowa była..." ^^
Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku© marshall
Objechaliśmy jeszcze park dookoła i stwierdziliśmy, że czas najwyższy już wracać jeśli chcemy zdążyć przed zapadnięciem zmroku. Postanowiliśmy jednak obrać trochę inną trasę niż poprzednio, żeby nie popaść w rutynę. No i tu powoli zaczynają się schody... :P Pierwszy problem: w moim rowerze przerzutki odmawiają współpracy. Powodem okazała się rozszczepiona linka. Cóż mówi się trudno, jakoś dojadę. Większym problemem okazało się odnalezienie właściwej drogi. Prawdę mówiąc w pewnym momencie pogubiliśmy się solidnie. Na domiar złego ściemniło się już całkowicie. W moim rowerze oczywiście oświetlenia brak, a jedyne odblaski jakie mam to takie pomarańczowe paseczki na pedałach. Bezpiecznie nie było... Na szczęście światła w Krossie spisują się znakomicie. W każdym bądź razie, udało nam się w końcu znaleźć drogę która doprowadziła nas do domu, choć musieliśmy zawrócić spory kawał. Ale dojechaliśmy w jednym kawałku :)
Cukier krzepi!
Piątek, 8 maja 2009 Kategoria Outdoor, Ucieczka
Km: | 31.50 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 20.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 802kcal | Podjazdy: | 81m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
To była prawdziwa eksplozja motywacji. Pogoda za oknem bardzo ładna, a ja dzisiaj musiałem dostać się do Gliwic na 45 minut laborek z fizyki. Stwierdziłem, że nie ma bata i dzisiaj pojadę rowerem. Problem był taki, że rower niezbyt nadawał się do jazdy (z przyczyn opisanych w poprzednim wpisie). Ale uparty jestem i wymieniłem co trzeba, co prawda w dość sporym pośpiechu bo za późno się za to zabrałem ale... nic się po drodze nie stało nieprzyjemnego ^^ Romet znów jeździ (ciekawe na jak długo ;) ).
Miałem pewne dylematy co do doboru trasy. Chciałem gdzie się da uniknąć zatłoczonych ulic. Z tego też powodu w pewnym momencie nie bardzo wiedziałem gdzie jestem :P (konkretnie to po wydostaniu się z Parku Powstańców Śląskich). Z drugiej strony czas mnie gonił i musiałem ostro cisnąć, żeby się nie spóźnić. Natomiast droga powrotna to już tempo rekreacyjno-turystyczno-powolne z postojem przeznaczonym na zakup czekolady, powerade'a i pączków. Nie wiem dlaczego ale czasem jak jeżdżę dostaję nagłego impulsu o treści "CUKIER!!!!" i mój mózg wysyła mi stanowczy imperatyw zakupu pączków ;) Dalej to już nuda, po prostu dowlokłem się do domu. A żeby nikt mi nie zarzucił, że zdjęć brak: Przed państwem Obywatel Pstrowski :)
Miałem pewne dylematy co do doboru trasy. Chciałem gdzie się da uniknąć zatłoczonych ulic. Z tego też powodu w pewnym momencie nie bardzo wiedziałem gdzie jestem :P (konkretnie to po wydostaniu się z Parku Powstańców Śląskich). Z drugiej strony czas mnie gonił i musiałem ostro cisnąć, żeby się nie spóźnić. Natomiast droga powrotna to już tempo rekreacyjno-turystyczno-powolne z postojem przeznaczonym na zakup czekolady, powerade'a i pączków. Nie wiem dlaczego ale czasem jak jeżdżę dostaję nagłego impulsu o treści "CUKIER!!!!" i mój mózg wysyła mi stanowczy imperatyw zakupu pączków ;) Dalej to już nuda, po prostu dowlokłem się do domu. A żeby nikt mi nie zarzucił, że zdjęć brak: Przed państwem Obywatel Pstrowski :)
Plac Pstrowskiego, Zabrze© marshall