Przesadziłem
Niedziela, 18 kwietnia 2010 Kategoria Outdoor, Ucieczka, Venom
Km: | 79.66 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 03:26 | km/h: | 23.20 |
Pr. maks.: | 48.70 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1207kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Kross Venom Berus | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Ruda - Zabrze - Toszek - Gliwice
Miałem jechać trochę inaczej ale przy wyjeździe z Rudy zauważyłem jakiegoś bajkera więc postanowiłem zobaczyć gdzie pojedzie. Opłacało się bo w ten sposób poznałem całkiem fajną trasę. Niestety nie udało mi się go dogonić. Najpierw odskoczył na podjeździe, a potem już kompletnie zgubiłem go na światłach. Dalej pojechałem drogą nr 94. Mały ruch, dobry asfalt, wiatru brak, a i słońce dopisywało. Do 40 kilometra udało mi się utrzymać średnią powyżej 27km/h. I tu właśnie wkracza tytuł wpisu. Przesadziłem :) Przy okazji pozdrowienia dla bikera w koszulce Kellys'a śmigającego na rowerze z niebieskimi oponami, zachęcającego dziarskim okrzykiem "Dajesz, dajesz! Jedziemy!" gdzieś za Toszkiem. Chęci były ale nogi już nie chciały wykonywać tego co im zaplanowałem. Może kiedyś... jak mi łydy urosną ;)
Powrót to była katorga. Skurcze, brak wody i świadomość ile jeszcze mam do przejechania dawały w kość. Bardziej się dotoczyłem niż jechałem.
Jedno jest pewne: mój cel na ten sezon, przejechanie 100km na jednym wyjeździe, łatwe nie będzie. Może warto byłoby wprowadzić jakiś cel pośredni. 50 poniżej 2 godzin? No i muszę koniecznie bidony kupić :) Tradycyjnie - zdjątko:
Miałem jechać trochę inaczej ale przy wyjeździe z Rudy zauważyłem jakiegoś bajkera więc postanowiłem zobaczyć gdzie pojedzie. Opłacało się bo w ten sposób poznałem całkiem fajną trasę. Niestety nie udało mi się go dogonić. Najpierw odskoczył na podjeździe, a potem już kompletnie zgubiłem go na światłach. Dalej pojechałem drogą nr 94. Mały ruch, dobry asfalt, wiatru brak, a i słońce dopisywało. Do 40 kilometra udało mi się utrzymać średnią powyżej 27km/h. I tu właśnie wkracza tytuł wpisu. Przesadziłem :) Przy okazji pozdrowienia dla bikera w koszulce Kellys'a śmigającego na rowerze z niebieskimi oponami, zachęcającego dziarskim okrzykiem "Dajesz, dajesz! Jedziemy!" gdzieś za Toszkiem. Chęci były ale nogi już nie chciały wykonywać tego co im zaplanowałem. Może kiedyś... jak mi łydy urosną ;)
Powrót to była katorga. Skurcze, brak wody i świadomość ile jeszcze mam do przejechania dawały w kość. Bardziej się dotoczyłem niż jechałem.
Jedno jest pewne: mój cel na ten sezon, przejechanie 100km na jednym wyjeździe, łatwe nie będzie. Może warto byłoby wprowadzić jakiś cel pośredni. 50 poniżej 2 godzin? No i muszę koniecznie bidony kupić :) Tradycyjnie - zdjątko:
Kwiotek ;)© marshall