Od paru dni szukałem
Piątek, 13 czerwca 2008 Kategoria Outdoor, Peleton
Km: | 22.25 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 15.52 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od paru dni szukałem jakiegoś pretekstu żeby się przejechać. Ale coś mi nie po drodze było bo a to coś zimno tak na dworze - pewnie padać będzie, a to właściwie gdzie miałbym pojechać. Na szczęście dzisiaj pretekst się znalazł: brat potrzebował oddać nuty do biblioteki więc tyłki na siodełka i pojechaliśmy. Przy okazji mój rower wzbogacił się o bikstatowe wlepki:
Oczywiście niczego nie załatwiliśmy bo biblioteka była zamknięta :) ale skoro już taki "szmat drogi przejechaliśmy" to czemu nie pojeździć więcej ;)
Podczas tej wycieczki uwidoczniła się różnica między szosówką i góralem. Podczas gdy ja spokojnie i bez wysiłku brałem podjazdy na szosie, mój brat musiał się z nimi biedzić na mniej komfortowym góralu. Zresztą różnica w zrywie uwidaczniała się nie tylko na podjazdach, toteż często musiałem na brata czekać (oczywiście jako odpowiedzialny i opiekuńczy przedstawiciel starszego rodzeństwa starałem się nie odjeżdżać za daleko celowo; wolniej już się nie dało ;) co zresztą widać po średniej prędkości). Na jednym z takich postojów moim oczom ukazało się coś osobliwego:
...podejdźmy bliżej:
Tak. To hydrant sobie z ziemi wystaje ;) I to tak na poziomie gruntu. Co prawda nie znam się na pożarnictwie ale panowie strażacy w razie potrzeby mieli by pewnie niemały problem aby z tego ustrojstwa skorzystać. Cóż, w pobliżu znajdował się właściwie tylko cmentarz, nieboszczykom pewnie mały nieugaszony pożar by nie przeszkadzał :D
Problemy zaczęły się kiedy trzeba było wrócić do domu. Postanowiliśmy sobie skrócić drogę i pojechać na przełaj. Nie muszę chyba mówić, że szosa w terenie nie sprawuje się najlepiej? W paru miejscach było trzeba rower poprowadzić spory kawał żeby nie uszkodzić widelca, zresztą parę wejść na hałdy "czegoś" też było konieczne. Błądzenie po terenach poprzemysłowych to nie jest najprzyjemniejsza rzecz na świecie. Śmieci, smród itd. Ale nie jest aż tak źle. Jakaś roślinność się tu uchowała :) Przykładem te chabry (to chyba chabry, nie?) których kilka zabraliśmy do domu żeby nie wracać z pustymi rękoma:
I tym optymistycznym akcentem... do następnego :)
Oczywiście niczego nie załatwiliśmy bo biblioteka była zamknięta :) ale skoro już taki "szmat drogi przejechaliśmy" to czemu nie pojeździć więcej ;)
Podczas tej wycieczki uwidoczniła się różnica między szosówką i góralem. Podczas gdy ja spokojnie i bez wysiłku brałem podjazdy na szosie, mój brat musiał się z nimi biedzić na mniej komfortowym góralu. Zresztą różnica w zrywie uwidaczniała się nie tylko na podjazdach, toteż często musiałem na brata czekać (oczywiście jako odpowiedzialny i opiekuńczy przedstawiciel starszego rodzeństwa starałem się nie odjeżdżać za daleko celowo; wolniej już się nie dało ;) co zresztą widać po średniej prędkości). Na jednym z takich postojów moim oczom ukazało się coś osobliwego:
...podejdźmy bliżej:
Tak. To hydrant sobie z ziemi wystaje ;) I to tak na poziomie gruntu. Co prawda nie znam się na pożarnictwie ale panowie strażacy w razie potrzeby mieli by pewnie niemały problem aby z tego ustrojstwa skorzystać. Cóż, w pobliżu znajdował się właściwie tylko cmentarz, nieboszczykom pewnie mały nieugaszony pożar by nie przeszkadzał :D
Problemy zaczęły się kiedy trzeba było wrócić do domu. Postanowiliśmy sobie skrócić drogę i pojechać na przełaj. Nie muszę chyba mówić, że szosa w terenie nie sprawuje się najlepiej? W paru miejscach było trzeba rower poprowadzić spory kawał żeby nie uszkodzić widelca, zresztą parę wejść na hałdy "czegoś" też było konieczne. Błądzenie po terenach poprzemysłowych to nie jest najprzyjemniejsza rzecz na świecie. Śmieci, smród itd. Ale nie jest aż tak źle. Jakaś roślinność się tu uchowała :) Przykładem te chabry (to chyba chabry, nie?) których kilka zabraliśmy do domu żeby nie wracać z pustymi rękoma:
I tym optymistycznym akcentem... do następnego :)
komentarze
Spoko spoko - z tym hydrantem sobie poradzimy :) Ale pierwszy raz spotykam się z takim czymś :)
sebekfireman - 12:20 sobota, 14 czerwca 2008 | linkuj
Komentuj