Wpisy archiwalne w kategorii
Outdoor
Dystans całkowity: | 970.31 km (w terenie 97.00 km; 10.00%) |
Czas w ruchu: | 44:34 |
Średnia prędkość: | 21.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.60 km/h |
Suma podjazdów: | 2315 m |
Suma kalorii: | 11416 kcal |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 32.34 km i 1h 29m |
Więcej statystyk |
Przesadziłem
Niedziela, 18 kwietnia 2010 Kategoria Outdoor, Ucieczka, Venom
Km: | 79.66 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 03:26 | km/h: | 23.20 |
Pr. maks.: | 48.70 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1207kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Kross Venom Berus | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Ruda - Zabrze - Toszek - Gliwice
Miałem jechać trochę inaczej ale przy wyjeździe z Rudy zauważyłem jakiegoś bajkera więc postanowiłem zobaczyć gdzie pojedzie. Opłacało się bo w ten sposób poznałem całkiem fajną trasę. Niestety nie udało mi się go dogonić. Najpierw odskoczył na podjeździe, a potem już kompletnie zgubiłem go na światłach. Dalej pojechałem drogą nr 94. Mały ruch, dobry asfalt, wiatru brak, a i słońce dopisywało. Do 40 kilometra udało mi się utrzymać średnią powyżej 27km/h. I tu właśnie wkracza tytuł wpisu. Przesadziłem :) Przy okazji pozdrowienia dla bikera w koszulce Kellys'a śmigającego na rowerze z niebieskimi oponami, zachęcającego dziarskim okrzykiem "Dajesz, dajesz! Jedziemy!" gdzieś za Toszkiem. Chęci były ale nogi już nie chciały wykonywać tego co im zaplanowałem. Może kiedyś... jak mi łydy urosną ;)
Powrót to była katorga. Skurcze, brak wody i świadomość ile jeszcze mam do przejechania dawały w kość. Bardziej się dotoczyłem niż jechałem.
Jedno jest pewne: mój cel na ten sezon, przejechanie 100km na jednym wyjeździe, łatwe nie będzie. Może warto byłoby wprowadzić jakiś cel pośredni. 50 poniżej 2 godzin? No i muszę koniecznie bidony kupić :) Tradycyjnie - zdjątko:
Miałem jechać trochę inaczej ale przy wyjeździe z Rudy zauważyłem jakiegoś bajkera więc postanowiłem zobaczyć gdzie pojedzie. Opłacało się bo w ten sposób poznałem całkiem fajną trasę. Niestety nie udało mi się go dogonić. Najpierw odskoczył na podjeździe, a potem już kompletnie zgubiłem go na światłach. Dalej pojechałem drogą nr 94. Mały ruch, dobry asfalt, wiatru brak, a i słońce dopisywało. Do 40 kilometra udało mi się utrzymać średnią powyżej 27km/h. I tu właśnie wkracza tytuł wpisu. Przesadziłem :) Przy okazji pozdrowienia dla bikera w koszulce Kellys'a śmigającego na rowerze z niebieskimi oponami, zachęcającego dziarskim okrzykiem "Dajesz, dajesz! Jedziemy!" gdzieś za Toszkiem. Chęci były ale nogi już nie chciały wykonywać tego co im zaplanowałem. Może kiedyś... jak mi łydy urosną ;)
Powrót to była katorga. Skurcze, brak wody i świadomość ile jeszcze mam do przejechania dawały w kość. Bardziej się dotoczyłem niż jechałem.
Jedno jest pewne: mój cel na ten sezon, przejechanie 100km na jednym wyjeździe, łatwe nie będzie. Może warto byłoby wprowadzić jakiś cel pośredni. 50 poniżej 2 godzin? No i muszę koniecznie bidony kupić :) Tradycyjnie - zdjątko:
Kwiotek ;)© marshall
Ruda - Chudów - Ruda
Sobota, 17 kwietnia 2010 Kategoria Outdoor, Ucieczka, Venom
Km: | 30.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 25.73 |
Pr. maks.: | 52.20 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 482kcal | Podjazdy: | 140m | Sprzęt: Kross Venom Berus | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj poprawiałem ustawienie siodełka, kierownicy i bloków. Dzisiaj dodatkowo wyregulowałem przednią przerzutkę. Dziwna sprawa: blaty mam dwa, a manetka jest indeksowana na trzy. Ale jakoś sobie z tym dałem radę (choć oczywiście jest jeszcze miejsce na kilka poprawek). W każdym bądź razie trzeba to było wypróbować.
Nieskromnie powiem, że poprawa w komforcie pedałowania była znaczna ;D Maszyna jedzie praktycznie sama. A maszyna wygląda tak :) :
Nieskromnie powiem, że poprawa w komforcie pedałowania była znaczna ;D Maszyna jedzie praktycznie sama. A maszyna wygląda tak :) :
Kross Venom Berus; bunkier Bielszowice© marshall
Nowa jakość :D
Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 Kategoria Outdoor, Ucieczka, Venom
Km: | 21.97 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 21.97 |
Pr. maks.: | 46.80 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 333kcal | Podjazdy: | 60m | Sprzęt: Kross Venom Berus | Aktywność: Jazda na rowerze |
Sprawiłem sobie nową szosę :D I pierwsze pedały spd :) Nie mogłem się powstrzymać i po obiedzie poszedłem się przejechać, żeby zobaczyć co jeszcze trzeba wyregulować. A trzeba ;) Mimo to jeździło się świetnie. Rower ładnie przyspiesza, a i spotkanie z systemem spd sprawiało sporo frajdy. Przyznaję się, zaliczyłem tradycyjną glebę przy zerowej prędkości ale chyba zaczynam łapać o co chodzi.
Tempo wybitnie nieszosowe - nie skupiałem się na trzymaniu średniej, a bardziej na zapoznaniu się z nowym sprzętem. No i podczas powrotu napadał mnie solidny wmordewind :)
No to teraz chyba pozostaje mi tylko popedałować na koniec świata albo i dalej ^^
Pozdrower!
Tempo wybitnie nieszosowe - nie skupiałem się na trzymaniu średniej, a bardziej na zapoznaniu się z nowym sprzętem. No i podczas powrotu napadał mnie solidny wmordewind :)
No to teraz chyba pozostaje mi tylko popedałować na koniec świata albo i dalej ^^
Pozdrower!
Na start
Sobota, 3 kwietnia 2010 Kategoria Outdoor, Peleton
Km: | 17.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 20.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 428kcal | Podjazdy: | 60m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wypad z bratem na inaugurację sezonu. Nieśpiesznie :) I zdjęcie co by smutno nie było:
Wieża wodna w Zabrzu© marshall
Ruda-Zabrze i w drugą stronę
Wtorek, 16 czerwca 2009 Kategoria Outdoor, Ucieczka
Km: | 24.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:07 | km/h: | 21.90 |
Pr. maks.: | 38.50 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 572kcal | Podjazdy: | 68m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wycieczka miała być wczoraj ale gdy już miałem wychodzić zatrzymała mnie ściana wody lejącej się z nieba za oknem. Ale dzisiaj już nie odpuściłem ;) Zwłaszcza, że po południu niebo zaczęło się przejaśniać. Choć nadal było dosyć chłodno i wiał wiatr.
Z założenia miało to być leniwe, popołudniowe, pokręcenie się po okolicy i takie też było. Trochę pojeździłem w Rudzie, później przez Biskupice do centrum Zabrza, stamtąd do Parku Powstańców skąd przegoniły mnie komary. Później na Pstrowski cyknąć fotkę, żeby wpis nie był łysy. :)
A potem to już standardowo ul. Wolności do domu. Ach... no i oczywiście nie mogłem przegapić okazji żeby polansować się nowym kolarskim wdziankiem ;) Które zresztą w najbliższym czasie mam nadzieję zamienić na markowe-bikstatowe. Na pierwszą turę zamówień niestety nie zdążyłem :(
Z założenia miało to być leniwe, popołudniowe, pokręcenie się po okolicy i takie też było. Trochę pojeździłem w Rudzie, później przez Biskupice do centrum Zabrza, stamtąd do Parku Powstańców skąd przegoniły mnie komary. Później na Pstrowski cyknąć fotkę, żeby wpis nie był łysy. :)
Kościół św. Anny w Zabrzu© marshall
A potem to już standardowo ul. Wolności do domu. Ach... no i oczywiście nie mogłem przegapić okazji żeby polansować się nowym kolarskim wdziankiem ;) Które zresztą w najbliższym czasie mam nadzieję zamienić na markowe-bikstatowe. Na pierwszą turę zamówień niestety nie zdążyłem :(
marshall i jego dwa kółka© marshall
Rodzinnie
Niedziela, 17 maja 2009 Kategoria Outdoor, Peleton
Km: | 18.15 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 14.72 |
Pr. maks.: | 46.80 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 316kcal | Podjazdy: | 56m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało mi się wyciągnąć rodziców na rower :D Dlatego też dystans i średnia nie należą do wybitnych. Raczej terenowo, choć i kilka ładnych asfaltów się pojawiło (drogi dojazdowe do firm wszelakich często mogą się pochwalić świetną nawierzchnią). To tam nabijałem prędkość maksymalną w ramach urozmaicenia ;)
Na wykład
Środa, 13 maja 2009 Kategoria Peleton, Outdoor
Km: | 31.47 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 19.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 634kcal | Podjazdy: | 80m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
W środy mamy zazwyczaj tylko jeden wykład na który, o ile mi wiadomo, niewielu śmiałków ma ochotę wstawać (ja nie mam :P). Jednakże koleżanka poprosiła mnie, żebym pokazał jej jaką trasą najlepiej dostać się na polibude rowerem. Poczułem się w obowiązku odpowiedzieć na apel i pofatygować się na te półtorej godziny ;) Jak to mam w zwyczaju wyruszyłem z opóźnieniem więc trzeba było cisnąć, żeby zdążyć na miejsce spotkania na czas.
O mało co, a by to ciśnięcie mi bokiem wyszło. Jechałem z dosyć fajną prędkością bo odcinek prosty i lekko z górki. Jakiś koleś z przeciwnego pasa chciał zjechać w podporządkowaną przecinając w tym celu mój pas ruchu. Gdyby wykonał ten manewr sprawnie nie byłoby żadnego zagrożenia - przejechałbym już za nim. Ale, nie wiedzieć czemu, w pewnym momencie stanął w poprzek drogi zasłaniając cały mój pas i trochę przeciwnego tak, że nie dało się przejechać (za nim stały samochody). Ostre hamowanie - zablokowane tylne koło ale dalej za szybko, w ostatnim momencie wcisnąłem przedni hamulec, tył roweru wystrzelony w górę. Zatrzymałem się na centymetry przed jego drzwiami. Po chwili samochód sobie jakby nigdy nic się nie stało odjechał. Nawet jednej tradycyjnej siarczystej "ku**y" nie usłyszałem. Całe to zdarzenie wydaje się potwierdzać teorię o tym, że kierowcy mniej uważają na rowerzystów w kaskach. Kiedy jeździłem bez kasku takie przygody się mnie nie imały :P
Część trasy pokonana z koleżanką już wolniejszym tempem i bez niespodzianek. No, może poza ilością studentów na wykładzie. Tłumów się nie spodziewałem ale jednak 10 osób na 150 na roku to przesada :P
O mało co, a by to ciśnięcie mi bokiem wyszło. Jechałem z dosyć fajną prędkością bo odcinek prosty i lekko z górki. Jakiś koleś z przeciwnego pasa chciał zjechać w podporządkowaną przecinając w tym celu mój pas ruchu. Gdyby wykonał ten manewr sprawnie nie byłoby żadnego zagrożenia - przejechałbym już za nim. Ale, nie wiedzieć czemu, w pewnym momencie stanął w poprzek drogi zasłaniając cały mój pas i trochę przeciwnego tak, że nie dało się przejechać (za nim stały samochody). Ostre hamowanie - zablokowane tylne koło ale dalej za szybko, w ostatnim momencie wcisnąłem przedni hamulec, tył roweru wystrzelony w górę. Zatrzymałem się na centymetry przed jego drzwiami. Po chwili samochód sobie jakby nigdy nic się nie stało odjechał. Nawet jednej tradycyjnej siarczystej "ku**y" nie usłyszałem. Całe to zdarzenie wydaje się potwierdzać teorię o tym, że kierowcy mniej uważają na rowerzystów w kaskach. Kiedy jeździłem bez kasku takie przygody się mnie nie imały :P
Część trasy pokonana z koleżanką już wolniejszym tempem i bez niespodzianek. No, może poza ilością studentów na wykładzie. Tłumów się nie spodziewałem ale jednak 10 osób na 150 na roku to przesada :P
Szybciej bo się ściemnia
Niedziela, 10 maja 2009 Kategoria Outdoor, Peleton
Km: | 46.40 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 928kcal | Podjazdy: | 149m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wycieczka w ramach testowania nowego nabytku: Kross Trans Alp. Tym razem z towarzystwem w postaci brata. Brat na Krossie, a ja tradycyjnie :) Jako cel podróży wyznaczyliśmy sobie Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku. Po drodze nie natrafiliśmy na żadne trudności, wszystko ładnie i przyjemnie.
Na miejscu okazało się, że w parku odbywają się jakieś targi ogrodnictwa czy coś w tym guście. W każdym bądź razie masa ludzi i konieczność jazdy po ścieżce slalomem. Teoretycznie w parku są osobne pasy dla rowerów i osobne dla ruchu pieszego, wszystko ładnie oznaczone i oddzielone białą linią (czasem nawet osobno jest poprowadzony chodniczek i osobno droga dla rowerów). Niestety część ludzi zadaje się tego nie zauważać. Oczywiście jeśli jest sporo ludzi to można zrozumieć, że zajmują więcej przestrzeni, żaden problem, po prostu trzeba wtedy bardziej uważać. Ale rozśmieszył mnie jeden pan którego mijaliśmy (ma się rozumieć w bezpiecznej odległości i z niedużą prędkością) w jednym z tłoczniejszych miejsc. Mianowicie zasuwając centralnie po pasie oznaczonym ładnym symbolem bicykla sporej wielkości rzucił hasłem: "*******one rowery! Jeżdżą jakby tu ścieżka rowerowa była..." ^^
Objechaliśmy jeszcze park dookoła i stwierdziliśmy, że czas najwyższy już wracać jeśli chcemy zdążyć przed zapadnięciem zmroku. Postanowiliśmy jednak obrać trochę inną trasę niż poprzednio, żeby nie popaść w rutynę. No i tu powoli zaczynają się schody... :P Pierwszy problem: w moim rowerze przerzutki odmawiają współpracy. Powodem okazała się rozszczepiona linka. Cóż mówi się trudno, jakoś dojadę. Większym problemem okazało się odnalezienie właściwej drogi. Prawdę mówiąc w pewnym momencie pogubiliśmy się solidnie. Na domiar złego ściemniło się już całkowicie. W moim rowerze oczywiście oświetlenia brak, a jedyne odblaski jakie mam to takie pomarańczowe paseczki na pedałach. Bezpiecznie nie było... Na szczęście światła w Krossie spisują się znakomicie. W każdym bądź razie, udało nam się w końcu znaleźć drogę która doprowadziła nas do domu, choć musieliśmy zawrócić spory kawał. Ale dojechaliśmy w jednym kawałku :)
Na miejscu okazało się, że w parku odbywają się jakieś targi ogrodnictwa czy coś w tym guście. W każdym bądź razie masa ludzi i konieczność jazdy po ścieżce slalomem. Teoretycznie w parku są osobne pasy dla rowerów i osobne dla ruchu pieszego, wszystko ładnie oznaczone i oddzielone białą linią (czasem nawet osobno jest poprowadzony chodniczek i osobno droga dla rowerów). Niestety część ludzi zadaje się tego nie zauważać. Oczywiście jeśli jest sporo ludzi to można zrozumieć, że zajmują więcej przestrzeni, żaden problem, po prostu trzeba wtedy bardziej uważać. Ale rozśmieszył mnie jeden pan którego mijaliśmy (ma się rozumieć w bezpiecznej odległości i z niedużą prędkością) w jednym z tłoczniejszych miejsc. Mianowicie zasuwając centralnie po pasie oznaczonym ładnym symbolem bicykla sporej wielkości rzucił hasłem: "*******one rowery! Jeżdżą jakby tu ścieżka rowerowa była..." ^^
Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku© marshall
Objechaliśmy jeszcze park dookoła i stwierdziliśmy, że czas najwyższy już wracać jeśli chcemy zdążyć przed zapadnięciem zmroku. Postanowiliśmy jednak obrać trochę inną trasę niż poprzednio, żeby nie popaść w rutynę. No i tu powoli zaczynają się schody... :P Pierwszy problem: w moim rowerze przerzutki odmawiają współpracy. Powodem okazała się rozszczepiona linka. Cóż mówi się trudno, jakoś dojadę. Większym problemem okazało się odnalezienie właściwej drogi. Prawdę mówiąc w pewnym momencie pogubiliśmy się solidnie. Na domiar złego ściemniło się już całkowicie. W moim rowerze oczywiście oświetlenia brak, a jedyne odblaski jakie mam to takie pomarańczowe paseczki na pedałach. Bezpiecznie nie było... Na szczęście światła w Krossie spisują się znakomicie. W każdym bądź razie, udało nam się w końcu znaleźć drogę która doprowadziła nas do domu, choć musieliśmy zawrócić spory kawał. Ale dojechaliśmy w jednym kawałku :)
Cukier krzepi!
Piątek, 8 maja 2009 Kategoria Outdoor, Ucieczka
Km: | 31.50 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 20.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 802kcal | Podjazdy: | 81m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
To była prawdziwa eksplozja motywacji. Pogoda za oknem bardzo ładna, a ja dzisiaj musiałem dostać się do Gliwic na 45 minut laborek z fizyki. Stwierdziłem, że nie ma bata i dzisiaj pojadę rowerem. Problem był taki, że rower niezbyt nadawał się do jazdy (z przyczyn opisanych w poprzednim wpisie). Ale uparty jestem i wymieniłem co trzeba, co prawda w dość sporym pośpiechu bo za późno się za to zabrałem ale... nic się po drodze nie stało nieprzyjemnego ^^ Romet znów jeździ (ciekawe na jak długo ;) ).
Miałem pewne dylematy co do doboru trasy. Chciałem gdzie się da uniknąć zatłoczonych ulic. Z tego też powodu w pewnym momencie nie bardzo wiedziałem gdzie jestem :P (konkretnie to po wydostaniu się z Parku Powstańców Śląskich). Z drugiej strony czas mnie gonił i musiałem ostro cisnąć, żeby się nie spóźnić. Natomiast droga powrotna to już tempo rekreacyjno-turystyczno-powolne z postojem przeznaczonym na zakup czekolady, powerade'a i pączków. Nie wiem dlaczego ale czasem jak jeżdżę dostaję nagłego impulsu o treści "CUKIER!!!!" i mój mózg wysyła mi stanowczy imperatyw zakupu pączków ;) Dalej to już nuda, po prostu dowlokłem się do domu. A żeby nikt mi nie zarzucił, że zdjęć brak: Przed państwem Obywatel Pstrowski :)
Miałem pewne dylematy co do doboru trasy. Chciałem gdzie się da uniknąć zatłoczonych ulic. Z tego też powodu w pewnym momencie nie bardzo wiedziałem gdzie jestem :P (konkretnie to po wydostaniu się z Parku Powstańców Śląskich). Z drugiej strony czas mnie gonił i musiałem ostro cisnąć, żeby się nie spóźnić. Natomiast droga powrotna to już tempo rekreacyjno-turystyczno-powolne z postojem przeznaczonym na zakup czekolady, powerade'a i pączków. Nie wiem dlaczego ale czasem jak jeżdżę dostaję nagłego impulsu o treści "CUKIER!!!!" i mój mózg wysyła mi stanowczy imperatyw zakupu pączków ;) Dalej to już nuda, po prostu dowlokłem się do domu. A żeby nikt mi nie zarzucił, że zdjęć brak: Przed państwem Obywatel Pstrowski :)
Plac Pstrowskiego, Zabrze© marshall
Cudze chwalicie swego nie znacie, a wypadki chodzą po ludziach...
Środa, 8 kwietnia 2009 Kategoria Outdoor, Ucieczka
Km: | 25.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 22.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Romet Mistral | Aktywność: Jazda na rowerze |
Czyli inauguracja sezonu w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Na wstępie już zaznaczam, że niestety niezbyt udana. A dlaczego...? O tym później. Najpierw rzeczy pierwsze :P
Pogoda za oknem coraz lepsza toteż już od jakiegoś czasu moje myśli krążyły wokół jakiegoś rowerowego wypadu. Aż dziś nareszcie udało się znaleźć czas. Cel wycieczki został obrany taki, a nie inny z przyczyny prozaicznej: mieszkam tutaj już jakiś czas, a właściwie jeszcze nigdy nie miałem okazji dogłębniej się tam pokręcić. A jak się przekonałem miejsca do kręcenia jest tam całkiem sporo i to niezłej jakości. Cóż trzeba przyznać, że miejsce wyjątkowe. Nieco zaniedbane ale ma swój urok. Całe masy zieleni w centrum aglomeracji. Po krótkim czasie całkiem zapomina się, że tuż obok znajdują się zadymione miasta :) Ciche zakątki, przyroda, święty spokój, powietrze jakby jakieś takie czystsze i ludzie jakby milsi ;) Polecam!
Teraz słów kilka o wypadkach chodzących po ludziach :P I wyjaśnienie dlaczego inauguracja nie była udana. Cóż, już chyba nigdy nie powiem, że "Romet to całkiem fajny rower"... Dlaczego? Bo zaczął się rozlatywać skubaniec złośliwy! Pierwsza rzecz odpadła po kilku kilometrach, a mianowicie osłonka z korby. Spada łańcuch i nagle słyszę brzęk metalu o asfalt. Mówi się trudno i tak chciałem to dziadostwo zdjąć. Natomiast przy drugiej awarii przeżyłem załamanie nerwowe. Już w parku, przeszło 20 km od domu, łańcuchowi znów było niewygodnie i postanowił sobie zlecieć. Ale żeby było mu raźniej postanowił za sobą pociągnąć napinacz który to z kolei wkręcił się na imprezę z szprychami tylnego koła. Nie był to dobry pomysł bo mocno go tam poobijali. Powykręcał się skubany na wszystkie strony. Słowem: koniec drogi, zostałem bez napędu. A chyba największym upokorzeniem dla rowerzysty jest konieczność wracania do domu samochodem z rowerem w bagażniku :( Wnioski: trzeba zbierać na coś co można z spokojnym sumieniem nazwać rowerem. I to takim który nie dybie na moje życie ;) Amen.
Pogoda za oknem coraz lepsza toteż już od jakiegoś czasu moje myśli krążyły wokół jakiegoś rowerowego wypadu. Aż dziś nareszcie udało się znaleźć czas. Cel wycieczki został obrany taki, a nie inny z przyczyny prozaicznej: mieszkam tutaj już jakiś czas, a właściwie jeszcze nigdy nie miałem okazji dogłębniej się tam pokręcić. A jak się przekonałem miejsca do kręcenia jest tam całkiem sporo i to niezłej jakości. Cóż trzeba przyznać, że miejsce wyjątkowe. Nieco zaniedbane ale ma swój urok. Całe masy zieleni w centrum aglomeracji. Po krótkim czasie całkiem zapomina się, że tuż obok znajdują się zadymione miasta :) Ciche zakątki, przyroda, święty spokój, powietrze jakby jakieś takie czystsze i ludzie jakby milsi ;) Polecam!
Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku© marshall
Teraz słów kilka o wypadkach chodzących po ludziach :P I wyjaśnienie dlaczego inauguracja nie była udana. Cóż, już chyba nigdy nie powiem, że "Romet to całkiem fajny rower"... Dlaczego? Bo zaczął się rozlatywać skubaniec złośliwy! Pierwsza rzecz odpadła po kilku kilometrach, a mianowicie osłonka z korby. Spada łańcuch i nagle słyszę brzęk metalu o asfalt. Mówi się trudno i tak chciałem to dziadostwo zdjąć. Natomiast przy drugiej awarii przeżyłem załamanie nerwowe. Już w parku, przeszło 20 km od domu, łańcuchowi znów było niewygodnie i postanowił sobie zlecieć. Ale żeby było mu raźniej postanowił za sobą pociągnąć napinacz który to z kolei wkręcił się na imprezę z szprychami tylnego koła. Nie był to dobry pomysł bo mocno go tam poobijali. Powykręcał się skubany na wszystkie strony. Słowem: koniec drogi, zostałem bez napędu. A chyba największym upokorzeniem dla rowerzysty jest konieczność wracania do domu samochodem z rowerem w bagażniku :( Wnioski: trzeba zbierać na coś co można z spokojnym sumieniem nazwać rowerem. I to takim który nie dybie na moje życie ;) Amen.